„Od maleńkości mam dobrą relację z książkami. Gdy miałam 5 lat ciocia pierwszy raz zaprowadziła mnie do biblioteki i tak zaczęła się moja przygoda z czytaniem. Przez dwadzieścia parę lat przeczytałam wiele książek, lecz nigdy nie przeczytałam książki katolickiej, albo chociaż chrześcijańskiej.
Były to głównie książki z dziedziny psychologii lub biografie znanych osób. Krótko po bierzmowaniu, w okresie nastoletnim (a później studenckim) odsunęłam się od Kościoła. Sens widziałam tylko w nauce, w wiedzy naukowej, wiara musiała temu ustąpić. Nie oznacza to, że przestałam zupełnie uczestniczyć we Mszy św., czy spowiedzi. To było, lecz rzadko. Bo skoro jest Bóg, a ja w Niego wierzę, to jest wszędzie. Ot, takie niegroźne, jakby się zdawało, myślenie. Jednak ani się obejrzałam, już byłam bardzo daleko od Boga, choć cały czas mi się wydawało, że jestem wzorem godnym naśladowania. To była zwykła pycha, zły już zaczął być bliżej. Nie będę w tym miejscu się rozpisywać o tym, co się wówczas działo w moim życiu. Jednak w wieku dwudziestu paru lat, kiedy byłam tak bardzo zmęczona kłębiącymi się problemami (niektóre z nich sama sobie zgotowałam), że myślałam, że właściwie nie mam po co żyć, zwołałam do Boga:
„Boże, ja już nie chcę żyć, zrób coś”.
I On zadziałał, podsuwając mi… lektury. Załamanie miało miejsce w czerwcu, wtedy przychodziłam na Jasną Górę, by się modlić przed Cudownym Obrazem, a już w sierpniu w moje ręce zaczęły wpadać lektury pisane przez ojców paulinów.
Były to głównie rozważania rekolekcyjne o. Józefa Płatka „Sam na sam z Bogiem”, „I nic nad Boga”, „W drodze do Boga”. Później pojawili się też inni, bardziej znani katolikom autorzy np. Tomasz a Kempis, i było ich coraz więcej.
Nie będzie w tym ani grama przesady, jeśli powiem, że od tego momentu moje życie zaczęło się układać. Przemiana wewnętrzna, jaka we mnie następowała spowodowała, że wróciła chęć do życia, a przede wszystkim żywa wiara!
Bóg odsunął ode mnie wielu ludzi, ale postawił na mojej drodze nowych, przy których czułam, że mogę rozwijać się w wierze.
Dziś jestem praktykującą, dojrzałą w wierze katoliczką, wciąż zaczytaną w książkach. I mimo że nie jestem przykładem osoby, którą odmieniła jedna, konkretna lektura, to z całą pewnością mogę być przykładem, że dobre, duchowe pozycje odmieniają człowieka i szlifują jego duszę.”
Kinga, Częstochowa
0 komentarzy